Przejdź do głównej zawartości

A Ty jak bardzo jesteś kreatywny?

Kiedy pracujesz w branży kreatywnej, nieustannie wymaga się od Ciebie ciągłych nowości, niespotykanej do tej pory ilości niekonwencjonalnych pomysłów, nieszablonowego myślenia i niestandardowych rozwiązań. Jako pracownik branży kreatywnej bez przerwy powinieneś mieć w zanadrzu kupę brilliant ideas i myśleć outside of the box. Każdy Twój pomysł jest surowo oceniany przez wszystkich pracowników firmy – począwszy od Dyrektora Zarządzającego, poprzez szefa Twojego działu, koleżanki z księgowości i finansów, laskę z HRów, typa odpowiedzialnego za flotę samochodową, a na recepcjonistkach i stażystach kończąc. Każdy z tych ludzi WIE LEPIEJ i każdy ZROBIŁBY TO LEPIEJ, a w najgorszym przypadku INACZEJ. Centralnie. Okazuje się, że wszyscy są tak kreatywni, że praca przy wystawianiu faktur staje się szczytem marzeń każdego studenta kończącego kierunek Marketing i Zarządzanie. Można przecież wystawić fakturę i przyczepić różowe serduszko dla ulubionego klienta, a w dniu pomidora razem z plikiem raportowym wysłać mu sadzonkę pomidorów. Można? Można. Oni to wiedzą i dlatego Twoje pomysły zawsze spotkają się z lawiną komentarzy i innych super kreatywnych propozycji.
Nikogo nie obchodzi fakt, że Ty na wymyślaniu zjadłeś zęby, że przeprowadziłeś miliony akcji promocyjnych, marketingowych i ambientowych. Że na drugie masz Pan Imprezka, a eventów w swoim życiu zrobiłeś tyle, że sam Krzysztof Ibisz by się zawstydził. Nie, oni ZAWSZE wiedzą lepiej.


Bo na początku jest idea – zróbmy coś INNEGO. W wolnym tłumaczeniu - coś szalonego, coś czego jeszcze nie było, coś co pozwoli nam się wyróżnić na tle konkurencji. Zazwyczaj takie hasło pada na spotkaniu, na którym obecni są przedstawiciele wszystkich innych działów – księgowość, finanse, HRy, kadra zarządcza, administracja, marketing, itp. Jest to tak zwana burza mózgów albo jak kto woli Brainstorming. Pada hasło i wszyscy patrzą na Ciebie tudzież na innego współtowarzysza Twojej niedoli i śmiało możecie sobie wtedy z Britney zaśpiewać „All eyes on us”.
Jak jesteś świeżakiem albo nowy w firmie może być ciężko. Możesz się obsrać, zestresować i nic nie powiedzieć. Mogą nie wziąć Cię na poważnie, spytać tylko z grzeczności. Mogą być ciekawi jak wybrniesz z tej sytuacji i czy wykarmisz swoim pomysłem siedzącą naprzeciwko Ciebie lożę szyderców czy będą musieli jednak pomęczyć kogoś innego. Jak już znasz się trochę na rzeczy, robisz w tej branży chwilę, możesz sobie poradzić. Możesz zyskać na czasie zadając pytania. Możesz sprzedać gotowe pomysły, które już kiedyś przerabiałeś. I tak na przykład proponujesz – zróbmy imprezę na lotnisku, wynajmijmy dla klienta samoloty, hostessy przebierzmy za stewardessy, zaproszenia dajmy w formie biletu lotniczego, zróbmy taką super appkę, że goście przed eventem będą mogli się logować, zrobić sobie odprawę i wziąć udział w konkursie, a na evencie wręczymy zwycięzcy bilet lotniczy na Ibizę albo inną Majorkę. Wcześniej oczywiście aktywnie będziemy działać w social media, pojawimy się na FB, Instagramie, Linkedinie, Twitterze, zaprosimy celebrytów i gwiazdy do współpracy, znajdziemy sponsorów, pieniądze i gadżety. Kosztować będzie to tyle i tyle, tu możemy przyciąć, tam dodać, z tego zrezygnować, a tamto wynegocjować. Stasiek z cateringu jedzenie zrobi nam za pół ceny, Mietek od namiotów da w gratisie stoły, a Heniek z oświetlenia dorzuci 4 nowe wzmacniacze w zamian za zamieszczenie jego logo na goodbye gadżetach wręczanych gościom. Całość obskoczymy w trzy tygodnie, wystarczy tylko wykonać parę telefonów, popytać kogo trzeba i będzie gotowe.

I wtedy zaczynają się pytania:

Pan Dyrektor – Aha, okej, jasne, fajnie, fajnie, ale nie wiem czy nie lepiej byłoby skupić się na pokazie akrobatyczno – cyrkowym. Widziałem ostatnio w telewizji takie show, gdzie na takiej długiej linie podwieszonej do dźwigu w kopalni soli, wisiały 3 akrobatyczki i one tak skakały i huśtały się, a pod nimi na dwóch nogach chodziły słonie, które miały na głowie koronę zrobioną z tej soli i na okrzyk gościa, który te słonie trenował, przeskakiwały przez rozżarzone węgle, bo tam takie węgle w tej kopalni soli leżały. A wszystko było tak fajnie podświetlane, wiesz takimi ledami fluorescencyjnymi i te słonie były na różówo i żółto pomalowane, a te akrobatyczki to na zielono w niebieskie kropki. I dookoła wszędzie było mnóstwo dymu i taki fajny klimat się robił, rozumiesz? Ja to bym bardziej w taki klimat poszedł, wiesz, tak żeby się działo, rozumiesz? Bo musi się dziać, nie może być tak, że nie będzie się dziać.

TY NA TO – aha, no tak, pewnie, jasne, rozumiem.

HRowiec – tak, super pomysł! To mi się podoba! Ja też widziałam te show! Tam były jeszcze takie malutkie, słodziutkie, włochate kulki, pieski chyba, mój Boże jakie one były słodkie. Może weźmy te pieski i zróbmy wystawę? Albo weźmy też inne pieski i zróbmy wystawę psów rasowych. Słyszałam, że Prezes Zarządu tej firmy jest wielbicielem czworonogów i mogłoby mu się to spodobać. Co Wy na to? Może jakiś konkurs byśmy zrobili, w którym takiego słodziaka można by wygrać? Jej, ja to bym chciała takiego, no sama słodycz.

TY NA TO – aha, pieski, tak, raczej bym w to nie wchodził, bo zwierzęta, za dużo roboty, wiecie pozwolenia, te sprawy. Ze słoniami w kopalni nie ukrywam też może być ciężko.. Może jednak skupimy się na jakichś aktywnościach, które nie wymagają zdobycia aż tylu pozwoleń? Może zróbmy coś tutaj na miejscu, stacjonarnie, bez wyjazdów?

Dyrektor Finansowy – absolutnie się nie zgadzam na żadne wyjazdy. Nie stać nas na to, w ogóle to nie stać nas na żadną tego typu imprezę. Jest połowa roku, a my zaraz przekroczymy budżet. Czy nie możemy zaprosić klienta z gośćmi do restauracji na kolację po prostu? Albo na lunch? Na przykład do tej kantyny, o tutaj u nas na dole. Całkiem przyjemnie tam jest, a ostatnio serwowali nawet makaron z krewetkami i dania wegetariańskie też są. Na pewno da się  z nimi dogadać na jakieś rabaty przy tak dużej grupie. O! Albo warsztaty kulinarne tam zróbmy! To jest dopiero pomysł! Żeby było taniej my będziemy im gotować i będzie, że jesteśmy tacy Client Friendly! Ja mogę zrobić pulpeciki w sosie grzybowym a Małgosia z wycen zrobi lasagne. Koniecznie musicie spróbować jej lasagni! Niebo w gębie!

TY NA TO – tak, pewnie, tylko to trochę słabo będzie wyglądać. Wiesz ta kantyna nasza to taka stołówka bardziej, śmierdzi kotletem, jak chcecie iść w kulinarne klimaty to może zróbmy coś na trochę wyższym poziomie?

Główna Księgowa (Krystyna) – ja znam taką super knajpę! Ostatnio tam z teściową byłam. Mówię Wam, ta knajpa to w Kuchennych Rewolucjach Gesslerowej była, zróbmy tam! Jest przyjazna dla zwierząt, moglibyśmy te pieski zabrać i pomalować tą fluorescencyjną farbą.

Szef działu IT – nie no kurwa Kryśka pojebało Cię? Jakie pieski, jaka Gesslerowa? Dajcie spokój. Trzeba im pierdolnąć jakąś adrenalinę, paintball czy coś, nie wiem. Takie zajebiste lasery są w centrum, tam trzeba dziadów zabrać, postrzelają sobie trochę i od razu im ciśnienie zejdzie. Ja im mogę taką super appkę na telefon zamontować, co se będą strzelać i punkty do zręczności zbierać. Albo nawet całą stronę im pierdolnę. Mockup do końca tygodnia miałbym gotowy, layouick Grzesiu zrobi, co?

Grafik (Grzesiu) – stary, nie ma szans. Ja jutro jadę na Hel, 2 tygodnie na kajcie będę śmigać, nie ma takiej opcji. Po za tym zgodnie z zasadami obowiązującymi w naszym studiu graficznym, takie rzeczy robimy z co najmniej dwutygodniowym wyprzedzeniem, więc sorry, ale nie da rady.

TY NA TO - dobra spoko, weźmiemy firmę zewnętrza, oni nam obskoczą projekty graficzne szybko. Tylko z tymi laserami to może być problem, bo tam dużo lasek pracuje, a one raczej nie lubią takich klimatów.

Recepcjonistka (akurat nalewała wodę i podawała kawę) – masz rację. Znam tam taką dziewczynę, która jest Office Managerem i ona mówiła, że oni to najlepiej bawią się na wyjazdach. Ostatnio to byli na Fuerteventurze, a w grudniu lecą na Mauritius. No i ona na tej Feurcie to znalazła sobie faceta, mówię Wam, takiego Gonzalo, co na desce całymi dniami pływa. Kurcze tam to mają fajnie z tymi wyjazdami…

Gość od BHP – ta jasne fajnie, w mojej poprzedniej firmie na takich wyjazdach 2 gości przedawkowało dragi i jeden ze stanem przedzawałowym wylądował w szpitalu. Żadnych wyjazdów, tam sama Sodoma i Gomora się dzieje. Ja to bym ich wziął kulturalnie do teatru lub opery na jakiś spektakl, a nie tam im atrakcje organizować. To dopiero będzie kreatywnie! Nikt z naszej konkurencji takich rzeczy nie robił więc na pewno się wyróżnimy!

TY NA TO – fajny pomysł, ale to chyba jednak za mało…..

Ktoś z controllingu – pewnie, że za mało! Do teatru i opery to Ty se ze swoją starą idź a nie nam tu klienta będziesz ciągnął! Ma być melanż i koniec. Fajerwerki, petardy, a jak się da to nawet dziwki i koks. Mają to zapamiętać do końca swoich dni! Ja z nimi na siatkę chodzę w niedzielę i nie mam zamiaru słuchać jakie chujowe pomysły mamy i że siejemy lipę na rynku.

Pracownik z Inwestycji – potwierdzam. Zróbmy coś tak, żeby im dupska rozerwało! Mi się podoba ten pomysł z samolotem. A dałoby radę skoki ze spadochronem ogarnąć?

TY NA TO – wszystko się da jak trzeba.

Biuro Prasowe – żadnych skoków! A jak ktoś się nam zabije? Jak się spadochron nie otworzy? Ja nie będę się potem z tego tłumaczyć. Wiecie jaka to by była strata na wizerunku firmy? Toż byśmy się z tego nie wypłacili do końca! Z torbami by nas wszystkich puścili!

Technik – ale taki spadochron to raz na 1000 razy się nie otwiera więc prawdopodobieństwo jest niewielkie! Nie przesadzajmy! A te stewardessy to może być super akcja, tylko jakieś najlepsze dupeczki weźcie, blondyny z długimi nogami i wielkimi cyckami! Na pewno to zapamiętają i będą szczęśliwi! Ja mam namiary na taką fajną agencję „Czarny Lotos” się nazywa. Takie dupy tam są, że o człowieku! Mogę dać kontakt jak trzeba.

Sprzątaczka (która wyciera wylaną przez księgowość kawę) – tak pewnie tylko dupy Wam w głowach, do kościoła byście poszli, na Smoleńsk na premierę ich zabrać a nie za dupami latać. Co za czasy mój Boże, Chryste Panie.

Dyrektor Zarządzający – dobrze, posłuchajcie, nie ma czasu więcej nad tym deliberować. Dział kreatywny zna już nasze zdanie, zróbcie coś pomiędzy, tak żeby się wszystkim podobało, żeby nie było za drogo, żeby się działo, dużo alkoholu, dobre jedzenie, i pogoda! Pogoda to podstawa, musi być słońce. Nie wchodzi nic innego w grę. No, i jak już ogarniecie to przyjdźcie do mnie z całym podsumowaniem to Wam podpiszę. Ile czasu potrzebujecie? Tydzień? Nie cholera, ja w środę na urlop do Sharm El Sheik lecę z żoną, to do wtorku do 14 poproszę finalny kosztorys i propozycję. No to wszystko jasne. We wtorek będziemy mieć decyzję.

I finalnie robisz imprezę z samolotami, stewardessami pomalowanymi w niebieskie centki farbą fluorescencyjną, które witają gości z małymi pieskami typu chihuahua u nogi. Hostessy są z „Czarnego Lotosu”, bo przez pokaz akrobatyczny nie wystarczyło Ci na nie hajsu i wyglądają jakby właśnie skończyły pracę na trasie Gdańsk – Warszawa, ale wszyscy Panowie są szczęśliwi. Alkoholu jest tyle, ze całe Twoje kierownictwo razem z Krystyną na czele z przepicia zasypia przy stole i na drugi dzień nikt nic nie pamięta, w związku z czym wychwalają Ciebie i imprezę pod niebiosa. Nie ważne, że pijany stażysta obrzygał Prezesa firmy, dla której robiliście tą imprezę, przez co straciliście kontrakt. Ważne, że się działo, że było słonecznie, że będą o Was mówić i że się wyróżniliście. ŻE WYRÓŻNILIŚCIE SIĘ NA TLE KONKURENCJI. To jest najważniejsze w branży kreatywnej.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień Świra

Są takie dni, kiedy wiesz, że wszystko będzie źle. Wstajesz i po prostu to wiesz. Czujesz to w kościach, bo przez całą noc wisiałaś na brzegu łóżka, przygnieciona osiemnastoma kilogramami dziecka, którego włosy skutecznie wchodziły w twój otwór gębowy i nie pozwoliły swobodnie złapać oddechu. Czujesz to w uszach, bo od samego rana wysłuchujesz jak twoja ukochana córka odmawia założenia kwiecistej sukienki na bal w przedszkolu celebrujący wiosnę i  ma w dupie to, że ty tą sukienkę przez całą noc do 4 nad ranem szyłaś, klęłaś pod nosem, a wcześniej tego samego dnia stoczyłaś bitwę z emerytowaną babą o wstążkę w kwiaty, którą wypatrzyłaś na bazarze i która idealnie do wizji tej sukienki pasować by mogła. Wywalczyłaś tą wstążkę, bo była ostatnia, uszyłaś tą kieckę, a twoje dziecię ukochane, co je wiłaś w bólach porodowych przez godzin równo sztuk 12 i tak tej kiecki nie założy. Nie, bo woli różową, tiulową spódniczkę z Pepco co była w zestawie z różdżką i koroną. I czujesz, że tak na...

Będę FIT

Opowiem Wam historię, jakich znacie i słyszeliście wiele. Więc może być nudno, ale co tam. Zaryzykuję. Rzecz będzie o odchudzaniu. Tak, poruszę ten haniebny i odwiecznie wszystkim doskwierający temat. Otóż odkąd przekroczyłam pewną granicę wieku dołączyłam do grona osób, które wiecznie są na diecie lub na niej będą. Od poniedziałku, od 1szego, jak zacznie się post, adwent, szabat tudzież ramadan. Tak w kółko. Jednym się udaje, a większości nie. No u mnie to zazwyczaj, A I O DZIWO SIĘ NIE UDAJE. Moje przygody wyglądają mniej więcej tak: Zaczyna się to zwykle w momencie, kiedy spotkam jakąś chudą koleżankę i działa na zasadzie: „jak ona mogła to ja też!”. Albo jak zobaczę siebie z rana z wystającym sadłem. Just like that. Postanawiam, że „o nie! z tym już koniec, przechodzę na dietę”. Najciekawiej było jak postanowiłam, że nie to, że schudnę ALE jeszcze się oczyszczę i zadbam o zdrowie! A CO! Taki kombos sobie zrobię i przejdę na dietę warzywną Pani Dąbrowskiej. Generalnie to nie wi...

Pod Górę

3 miesiące. 3 miesiące ciężkiej, intensywnej i wytężonej pracy nad projektem, który ma wyrwać Twój dział z marazmu, z zapomnienia i wyciągnąć ludzi z tonącego statku bez chwytania się za brzytwę. Projekt, dzięki któremu przez 3 następne lata Ty i Twoi współpracownicy nie musielibyście robić nic, tylko spijać sobie z dziubków i odcinać kupony. Projekt tak bardzo ważny, że każda inna rzecz w Twojej firmie nie ma żadnego znaczenia, wszyscy inni klienci idą w odstawkę, bo Ty i Twoi współtowarzysze pracujecie nad projektem życia. Wymyślacie, jeździcie, robicie wizje lokalne, zdjęcia, kręcicie filmy, robicie kampanie reklamowe, rozkładacie na czynniki pierwsze każdy element, który może pomóc w wygranej. Mało tego, tak bardzo wierzycie w wygraną, że nikt już nie pyta nawet KIEDY będzie wiadomo czy już wygraliście, tylko JAK JUŻ wygracie to będzie tak, srak i owak. No tak będzie i tak było. Bo przecież idąc za słowami jakiegoś super poczytnego wieszcza w stylu Paula Coehlo „Jak się czegoś ba...