Przejdź do głównej zawartości

KORPO

Korpo zasysa, korpo wciąga, korpo omamia i obłapia swoimi mackami. Nie puszcza i nie daje Ci wyjść ze spirali zapętlonych, zagmatwanych gier i zabaw okraszonych asapami, deadlinami, FYIami, pipelinami, feedbackami i fakapami. Twoim najbliższym przyjacielem staje się komórka, laptop, email i MS Office.

W korpo czas płynie inaczej.
W korpo ludzie patrzą i mówią inaczej.
W korpo zagina się czasoprzetrzeń.



Zaczyna się niepozornie. Idziesz na rozmowę kwalifikacyjną z miłą Panią z działu HR, która w pięknym biurowcu, gdzieś na 30 piętrze w centrum Warszawy magluje Cię jakbyś aplikował na stanowisko szefa międzynarodowego programu nuklearnego. Twoja wiedza poddawana jest licznym testom począwszy od testów osobowości, poprzez znajomość savoir vivre, na Excelu i angielskim kończąc. W zamian zostajesz zapewniony, że jak przyjmiesz tą pracę, codziennie rano czekać na Ciebie będzie pyszna, aromatyczna kawa, jabłka, a w środy to nawet banany i pomarańcze. Dostaniesz kartę Multisport i prywatną opiekę medyczną. Kultura pracy jest na najwyższym poziomie, wyjazdy integracyjne co kwartał, wspólne wyjścia, dofinansowanie do teatru, kina i muzeum, no generalnie HIGH LIFE. Podoba Ci się, bo i hajs jest dobry, widok z 30 piętra ciekawy, jasna ścieżka kariery, kto wie, może za 10 lat będziesz szefem tego pierdolnika? Wpadasz więc w macki, łapiesz się na haczyk, przyjmujesz ofertę i wkraczasz w odrealniony świat korporacji, który opatula Cię miękką kołderką pod hasłem „stabilizacja”.



Korpo ma to do siebie, że pracuje w niej mnóstwo ludzi. Zwłaszcza jak trafiasz do dużego korpo, które ma swoje oddziały rozsiane po całej Polsce tudzież świecie. Masz wtedy przejebane. Bo owszem jest multi kulti i ogromne perspektywy, ale wiesz kto Ci wnioski o urlop akceptuje? No dajmy na to jakaś Chanchala z Indii, która jest szefem HR Twojej firmy na cały świat i każdy wniosek musi przez nią przejść. To sobie wyobraź ile taka Chanchala ma tych wniosków? No ile do niej wpływa od samych biednych Polaków Cebulaków, którzy mimo wysokich zarobków ciągną 500+ na drugie, trzecie i czwarte dziecko i taki wymarzony urlop na Malediwach im się po prostu należy. I to wszystko na już, na ASAP. Więc Chanchala z Indii nie wyrabia i siedzi po nocach aby Ci te wnioski ASAP zaakceptować, puścić przez system do Twojego CEO, ten do szefa Twego działu, ten do koordynatora, a ten do Twojego bezpośredniego przełożonego. Ostatecznie dostajesz ten urlop, ale i tak musisz wziąć laptop i komórkę służbową ze sobą, bo świat się zawali, rozstąpią się oceany, Kaczyński przestanie miesięcznice smoleńskie odprawiać, runą mury i wyrosną nowe drzewa w Białowieży jak nie odpowiesz na maila dotyczącego zaległego szkolenia w systemie. Serio, świat się skończy, Chodakowska przytyje 20 kg, a Duda cofnie ustawę antyaborcyjną, bo Ty swoim brakiem odpowiedzi na jednego maila narazisz firmę na dodatkowy koszt w postaci 456 zł brutto za osobę za szkolenie z ochrony danych osobowych.

Bo mail w korpo ma ogromną siłę i potężną moc. Główną zasadą pracy w korpo jest – „to czego nie ma na mailu, to nie istnieje”. NIE IS – TNIE - JE! Na wszystko, absolutnie WSZY - STKO musisz mieć podkładki oraz tak zwane dupochrony. Nie możesz z kimś załatwić sprawy przez telefon, nie możesz z kimś porozmawiać na dany temat na korytarzu. Nie. Ty musisz napisać maila:

„Cześć Kasiu,
W nawiązaniu do naszej poprzedniej rozmowy, chciałabym Cię prosić o pomoc w kwestii wyboru nowego koloru, który zostanie wykorzystany w najnowszej linii kreatywnej naszej marki. Wiem, że masz duże doświadczenie w doborze odpowiednich barw, dlatego też będę wdzięczna za Twój feedback najpóźniej do 7 września, do godziny 12.30. Nasze ustalenia pozostają bez zmian, ale gdybyś miała jakieś pytania, daj proszę znać ASAP. W załączeniu forwarduję korespondencję ze spotkania dotyczącego najnowszej linii kreatywnej.
Pozdrawiam,
Krysia,
Key Account Manager
Head of Stupid Ideas But Still Very Important Part of The Team

I konieczne musisz na CC dać swojego przełożonego, swojego koordynatora, szefa swojego działu, przełożonego Kasi, jej koordynatora i szefa całej firmy, włączając jakiegoś Jamesa CEO z oddziału w UK. Tak to wygląda. I co z tego, że Kasia siedzi obok Ciebie? Że chodzisz z nią na lunche, fajeczki i ploteczki przy kawie. Nic to. Teraz przez następne 2 tygodnie będziecie wymieniać między sobą całą korespondencję dotyczącą wyboru koloru, biorąc na kopii cały wszechświat aby pokazać, że działacie, temat nie stoi w miejscu, no generalnie DZIEJE SIĘ.



I tak dzieje się przez te dwa tygodnie bite. Ty z Kasią siedzisz po godzinach, robicie brainstormingi, wymieniacie się know howami, przeprowadzacie calle z kolegami z Chile, Gruzji i Kataru, wszystko po to aby wybrać odpowiedni kolor nowej linii kreatywnej. Wieczorami zamawiacie sobie sushi, pizzę lub chińczyka zapominając zupełnie o zbawiennych właściwościach karty Multisport, bo najnormalniej w świecie nie macie na to czasu. I tak mijają Ci dni w korpo. Codziennie pokonujesz tą samą trasę. Metro, autobus, pociąg, tramwaj tudzież samochód, garaż, winda, praca i tak z powrotem. Wymieniasz tysiące maili, odbierasz setki telefonów, wypijasz hektolitry kawy i wypalasz tonę szlugów. Integrujesz się na wieczornym drinku, popołudniowym lunchu tudzież wyjeździe służbowym w Borach Tucholskich. Ktoś gdzieś się najebie, ktoś gdzieś kogoś bzyknie, ktoś komuś wpierdoli. Ty tego nie widziałeś, ale słyszałeś więc jest. Zasada plotek w korpo działa odwrotnie do emaila. Ktoś coś powiedział, więc istnieje, wydarzyło się, tu nie trzeba mieć żadnego dupochronu ani dowodu. Równowaga zostaje zachowana.



Spełniasz swoje marzenia, mama z tatą się cieszą, bo dziecko pracuje w jednym z tych takich wielkich wieżowców w stolicy, zarabia dużo pieniędzy, jeździ ładnym samochodem, a na wakacje lata do Azji, podczas gdy dziecko sąsiadki pracuje na kasie w Bierdonce, mieszka w spółdzielczym mieszkaniu w bloku, a na wakacje raz na 5 lat jeździ na działkę do Strzekęcina. Ty jesteś młodym bogiem niczym z reklamy Prudentiala. Doprowadzasz projekt do końca. Linia kreatywna będzie w kolorze MAGENTA, zdobywasz wszystkie akcepty CEO z całego świata. Twój wysiłek i trud zostają docenione. Chwała spływa na Ciebie wraz z mailem szefa firmy:

„Moi Drodzy,
Z ogromną przyjemnością chciałbym podziękować Krysi i Kasi z działu Creative but Sometimes Stupid Ideas za ich ogromną pracę i wkład merytoryczny w wyborze koloru nowej linii kreatywnej naszej marki. Oficjalnym kolorem będzie MAGENTA. Od tej pory wszystkie dokumenty korporacyjne oraz wszelka korespondencja będzie prowadzona w tym kolorze. W załączeniu znajdują się wytyczne odnośnie nowego koloru czcionki.
Wybór nowego koloru to dla naszej firmy krok milowy, dlatego też oficjalnie chciałbym pogratulować Krysi awansu i przejęcia stanowiska Senior Key Account Managera, Head of More Stupid Ideas But Still and Continuously Very Important Part of The Team oraz Kasi objęcia stanowiska Senior Color Advisor, Head of Color Department, Also Very Important Part of The Team. Ciężka i wytężona praca naszych koleżanek powinna być wzorem dla wszystkich pracowników naszej firmy, dlatego proszę pogratulujcie Krysi i Kasi razem ze mną.
Dziewczyny, WELL DONE!
Kind regards,
Mirek Kowalski
CEO, Chairman, Chief of Everything, Worlwide

Tyle wygrać. Jesteś jak Maria Skłodowska Curie, jak Mikołaj Kopernik, jak Mendelejew i Einstein razem wzięci. Jak Krzysztof Kolumb odkrywasz nowe lądy i cywilizacje.
I pomyśleć, że to wszystko dzięki korpo…



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dzień Świra

Są takie dni, kiedy wiesz, że wszystko będzie źle. Wstajesz i po prostu to wiesz. Czujesz to w kościach, bo przez całą noc wisiałaś na brzegu łóżka, przygnieciona osiemnastoma kilogramami dziecka, którego włosy skutecznie wchodziły w twój otwór gębowy i nie pozwoliły swobodnie złapać oddechu. Czujesz to w uszach, bo od samego rana wysłuchujesz jak twoja ukochana córka odmawia założenia kwiecistej sukienki na bal w przedszkolu celebrujący wiosnę i  ma w dupie to, że ty tą sukienkę przez całą noc do 4 nad ranem szyłaś, klęłaś pod nosem, a wcześniej tego samego dnia stoczyłaś bitwę z emerytowaną babą o wstążkę w kwiaty, którą wypatrzyłaś na bazarze i która idealnie do wizji tej sukienki pasować by mogła. Wywalczyłaś tą wstążkę, bo była ostatnia, uszyłaś tą kieckę, a twoje dziecię ukochane, co je wiłaś w bólach porodowych przez godzin równo sztuk 12 i tak tej kiecki nie założy. Nie, bo woli różową, tiulową spódniczkę z Pepco co była w zestawie z różdżką i koroną. I czujesz, że tak na...

Będę FIT

Opowiem Wam historię, jakich znacie i słyszeliście wiele. Więc może być nudno, ale co tam. Zaryzykuję. Rzecz będzie o odchudzaniu. Tak, poruszę ten haniebny i odwiecznie wszystkim doskwierający temat. Otóż odkąd przekroczyłam pewną granicę wieku dołączyłam do grona osób, które wiecznie są na diecie lub na niej będą. Od poniedziałku, od 1szego, jak zacznie się post, adwent, szabat tudzież ramadan. Tak w kółko. Jednym się udaje, a większości nie. No u mnie to zazwyczaj, A I O DZIWO SIĘ NIE UDAJE. Moje przygody wyglądają mniej więcej tak: Zaczyna się to zwykle w momencie, kiedy spotkam jakąś chudą koleżankę i działa na zasadzie: „jak ona mogła to ja też!”. Albo jak zobaczę siebie z rana z wystającym sadłem. Just like that. Postanawiam, że „o nie! z tym już koniec, przechodzę na dietę”. Najciekawiej było jak postanowiłam, że nie to, że schudnę ALE jeszcze się oczyszczę i zadbam o zdrowie! A CO! Taki kombos sobie zrobię i przejdę na dietę warzywną Pani Dąbrowskiej. Generalnie to nie wi...

Pod Górę

3 miesiące. 3 miesiące ciężkiej, intensywnej i wytężonej pracy nad projektem, który ma wyrwać Twój dział z marazmu, z zapomnienia i wyciągnąć ludzi z tonącego statku bez chwytania się za brzytwę. Projekt, dzięki któremu przez 3 następne lata Ty i Twoi współpracownicy nie musielibyście robić nic, tylko spijać sobie z dziubków i odcinać kupony. Projekt tak bardzo ważny, że każda inna rzecz w Twojej firmie nie ma żadnego znaczenia, wszyscy inni klienci idą w odstawkę, bo Ty i Twoi współtowarzysze pracujecie nad projektem życia. Wymyślacie, jeździcie, robicie wizje lokalne, zdjęcia, kręcicie filmy, robicie kampanie reklamowe, rozkładacie na czynniki pierwsze każdy element, który może pomóc w wygranej. Mało tego, tak bardzo wierzycie w wygraną, że nikt już nie pyta nawet KIEDY będzie wiadomo czy już wygraliście, tylko JAK JUŻ wygracie to będzie tak, srak i owak. No tak będzie i tak było. Bo przecież idąc za słowami jakiegoś super poczytnego wieszcza w stylu Paula Coehlo „Jak się czegoś ba...